500+ a bankructwo Detroit (3/3)
Cytat : poseł Kaczyński: …nie zawrócimy! Będziemy szli do przodu, będziemy załatwiali kolejne sprawy, będziemy czynili Polaków Szczęśliwszymi…
Z poprzednich odcinków: na początku XIX w Detroit staje się jednym z 4 największych miast w USA z najwyższym PKB. Ale w 1950 r zostaje podpisane tzw. "Porozumienia z Detroit" (Treaty of Detroit) i zaczyna się początek końca Motown (jak nazywano Detroit). Czym się kończy uszczęśliwianie prostych ludzi na siłę?
Wydawać się może, iż wszyscy widzą nadchodzący upadek miasta z którego uciekają wykształceni, uciekają firmy, uciekają pieniądze, podatki rosną, rośnie strefa ubóstwa, a przestępczość osiąga kolejne szczyty. Niestety amerykanie nie maja Kasandry, a system TAWS nie działa.
Na dodatek miasto nadal jest wystarczająco bogate aby przejadać wypracowany wcześniej majątek. O rządach następcy Romana Gribbs’a niewiele można powiedzieć oprócz tego, że był synem Polskich imigrantów, a Ojciec pracował jako robotnik w zakładach Forda. Cztery lata rządów Gibbsa nikomu oczu nie otworzyły mimo, że wszystkie parametry wskazywały na bliską katastrofę.
Co wymyślili będący już w większości Afroamerykanie? Wybrali na Burmistrza Coleman’a Younga- pierwszego Czarnego i pozostawili go na stanowisku przez następne 20 lat.

DETROIT, MI :ruiny opuszczonej fabryki Packard Automotive Plant – 4 września 2013. T (Photo by Andrew Burton/Getty Images)
Można by rzec – dobra zmiana przejęła stery.
John Hinderaker w swoim artykule z 31.07.2013 pt. „Jak Young zrujnował Detroit” dokładnie opisuje dwudziestoletnie rządy Demokraty, działacza związkowego UAW i sympatyka partii lewicowych, a także członka Komunistycznej Partii USA (CPUSA). Czego można było spodziewać się po takim wyborze? Segregacja rasowa trwała w najlepsze, a „swój” burmistrz bardzo sprytnie i w sposób ciągły podniecał konflikty pomiędzy zamieszkującymi centrum Czarnymi a Białymi z przedmieść. Czarni obawiali się powrotu i przejęcia kontroli przez Białych, natomiast Biali absolutnie nie mieli takiego pomysłu, co więcej nie mieli też chęci robić czegokolwiek co mogłoby pomóc Miastu.
Coleman znalazł sprawcę wszystkich nieszczęść czarnej rasy i tym samym zapełnił sobie 20 lat urzędowania, które rozpoczął od naprawienia prawa i w taki sposób zmienił okręgi wyborcze aby tylko jedna rasa mogła sprawować władze w mieście. Właściwie nie musiał już robić nic więcej, tym niemniej walczył ze wszystkimi ważnymi instytucjami i urzędami w mieście, a właściwie je pacyfikował. Nie wprowadzał, bo nie mógł przeciwko tym co go wybrali, żadnych reform. Pomysł, aby Piękną Wyspę (Bella Isla), kiedyś Park stanowiącą perłę Detroit zrewitalizować i przywrócić świetność za pieniądze Federalne został natychmiast odrzucony przez Younga i Radę Miasta. Bezrobocie rosło, rosła strefa ubóstwa, 50% mieszkańców w końcu lat 70’ to analfabeci, a jedna trzecia korzysta z zasiłków. Brak pieniędzy wymuszał na radzie miejskiej pielgrzymki do Waszyngtonu po fundusze na „rewitalizację” które otrzymywali zwłaszcza podczas urzędowania Jimmy Cartera, wielkiego przyjaciela C. Younga. Carter proponował mu nawet stanowisko na Capitolu ale Young, jak sam powiedział, wolał zostać w swoim mieście gdzie rządził On i bandy uzbrojonych morderców napadających na mieszkańców miasta i na siebie wzajemne.
W zakładach Wielkiej Trójki nadal pełną parą idzie produkcja wielkich, luksusowych, paliwożernych aut nie tylko dlatego, że Amerykanie takie lubili, ale także dlatego, że im większy samochód, tym wyższa marża w której można było ukryć socjalne koszty, a te były już astronomiczne. Widmo kolejnego nieszczęścia już pojawiało się na horyzoncie i eksplodowało w 1979 r kiedy wojna z Iranem spowodowała zakręcenie kurka z paliwem dla produkowanych tu aut. Amerykanie nagle stracili swoje prawo do wolności najbardziej utożsamiane poprzez możliwość nieograniczonego przemieszczania się po całym kraju. Produkcja aut błyskawicznie spada, a pracownicy dostają kolejne wymówienia. Jak kamień u szyi ciążą pakiety socjalne i pchają wskaźniki finansowe Wielkiej Trójki i innych jeszcze działających w Detroit Firm w otchłań bankructwa. Koncern GM już w początku 1980 roku powinien upaść, ale pomoc Rządu Federalnego oddaliła widmo bankructwa. W 1994 roku C. Young żegna się z urzędem wzrostem przestępczości i bezrobocia, a japońscy producenci niedużych, oszczędnych, tanich, bo nieobciążonych kosztami socjalnymi, aut coraz śmielej rozpychają się na amerykańskich drogach dyktując warunki rynku. Na dodatek już za chwilę Amerykanie przekonają się że Koreańczycy też potrafią produkować auta. Mimo tak wątpliwych dokonań, wyrażonych utratą 200 tys. miejsc pracy, Prezydent Jimmy Carter nazywa Younga najlepszym burmistrzem jakiego znał.
W roku 1994 roku stery miasta obejmuje kolejny demokrata, a o jego dokonaniach można tylko powiedzieć, że krzywe albo spadały albo rosły w zależności czy mówimy o zatrudnieniu czy o przestępczości i zasiłkach. Zbudował też w mieście dwa stadiony. Mimo, iż urzędował dwie kadencje jego zwycięstwa były minimalne, a mieszkańcu Detroit mimo wszystko za nim nie przepadali więc w 2001 roku poszli po rozum do głowy i wybrali kolejnego demokratę.
31-no letni Kwame Kilpatric, były zawodnik drużyny bejsbolowej szybko okazał się być mocno faulującym graczem. W pierwszej kadencji zamknął ZOO i AQUARIUM na wyspie Bella Isla oraz pokazał próbki swojego nepotyzmu z odrobiną korupcji. Zatrudniał całą swoja rodzinę i znajomych podnosząc im płace czasami o ponad 100% podczas gdy urzędowe stawki wzrostu wynagrodzeń wynosiły 2%. Sprawy używania służbowej karty na prywatne wyjazdy były powszechnie znane, ale Burmistrz klął się na Boga i kradł dalej. W drugiej kadencji już nie miał żadnych oporów, a kwoty łapówek sięgały kosmosu. Departament wodny Detroit dopatrzył się m. in., iż za prace naprawcze jeden z wykonawców otrzymał 53 mln$ czyli aż o 23 mln $ więcej niż wynikał to z wyceny. Przetargi bez przetargów były codziennością, a fala zdeprawowania samego Burmistrza i jego otocznia przerażały ogromem. K. Kilpatric nie dokończył kadencji, musiał ustąpić w 2008 roku po skazującym go wyroku. Obecnie odsiaduje wyrok 28 lat w więzieniu stanowym Oklahoma City. Należy dodać, że jeszcze w 2007 roku miasto wypuszczało swoje obligacje, a co najdziwniejsze znajdowali się jeszcze chętni którzy je kupowali.
Można powiedzieć, że Kilpatric dokonał dzieła zniszczenia, miasto przypominało scenerię filmów wojennych, bo też samo było strefą wojny gangów ulicznych. Kadencję Burmistrza- złodzieja dokończył Keneth Cocker Jr., a następcą wybrano, byłego koszykarza, Dave’a Bing’a. Obaj demokraci, tak naprawdę zarządzali masą upadłościową miasta, którego bankructwo zgłosił w 18 lipca 2013 Kevin D. Orr. Miasto otrzymało ochronę przed wierzycielami i czas na negocjacje. W wyniku tych działań wierzyciele stracili 7 mld $ zgadzając się, że za każdego dolara danemu Detroit otrzymają od 14 do 75 centów, co zatwierdził Sąd Michigan uwalniając miasto od miana bankruta.
Dziś, każdy z nas może sam określić przyczyny upadku Detroit i myślę, że oceny będą jednoznaczne. Całkowicie fałszywa jest opinia Janusza Piasecznego w Tygodniku Przegląd, iż to kapitalizm zniszczył miasto. Nie, to kapitalizm zbudował to miasto, a socjalizm je zabił.
Powtórzymy więc jeszcze raz. Od początku XX w miasto rozkwita i buduje swoja potęgę, której nawet wielki kryzys lat trzydziestych i II wojna światowa nie zatrzymują a jedynie może trochę spowalniają. Budowa linii produkcyjnych Forda, automatyzacja i kooperacja zmniejszały liczbę miejsc pracy, ale zapotrzebowanie na nowe auta z nadwyżką to rekompensowały. Nowa, tania i niewykształcona siła robocza napływała z każdej strony USA i spoza jej granic. W 1935 w Detroit powstał Związek Zawodowy, który już na przełomie lat 1936 i 37 przeprowadza swój pierwszy, ponad miesięczny skuteczny strajk w zakładach Generals Motors. Potem rozwija się tak szybko, albo nawet jeszcze szybciej niż koncerny motoryzacyjne. Nikt z Wielkiej Trójki nie może oprzeć się żądaniom związkowej korporacji.
I TU ZACZYNA SIĘ PROBLEM.
Auta się sprzedają, biznes się kreci, a pracownicy wymuszają na pracodawcach najpierw bardzo słuszne i należne im prawa. Później UAW zaczyna po prostu szantażować pracodawców a ponieważ American Dream trwa, ci bez oporów idą na ustępstwa. Nikt z zewnątrz nawet nie zauważa kiedy punkt krytyczny w 1950 roku został przekroczony. Czy nie było ostrzeżeń? Były, ale nie pasowały do wizji miasta o najwyższym statusie materialnym w USA więc kapitał wyprowadzał się z miasta po cichu, bez fanfar. Pracodawcy zauważyli, że wyższe wynagrodzenie za siedzenie w domu niż za pracę niekoniecznie wpływa dobrze na kondycje firmy, a system ochrony socjalnej pracowników nijak się ma do możliwości finansowych przedsiębiorstw. Związek UAW w 1950 był już bardzo potężnym graczem kształtowania nie tylko spraw pracowniczych, ale też oddziaływania na życie polityczne i ustanawiane prawa w całej Ameryce. I nie dawał za wygraną. Związek o czysto socjalistycznych korzeniach, po II wojnie światowej zmienił swoje oblicze na antykomunistyczne ale w swojej walce o prawa ludzi pracy garściami czerpał z Marksa, Engelsa i Lenina i wcielał to w życie nie patrząc na efekty. A efekt był taki, że wykształceni ludzie, klasa średnia a wraz z nimi kapitał odpływali na przedmieścia albo jeszcze dalej. Gdy w 1967 r zamieszki w Detroit nabierają charakteru rasistowskiego (czarnych wobec białych, aby nie było wątpliwości) miasto pustoszeje w tempie ekspresowym i w takim samym tempie parują pieniądze z miasta. Gdy na ten rasizm nakładamy projekty modelowego miasta i walki z ubóstwem Burmistrza Jerroma Cavanagh, potem konfliktowania społeczności białej i czarnej sygnowanej Burmistrzem Coleman’em Young’iem z domieszką zawsze obecnej za demokratów korupcji Kwame Kilpatric’ka to eksodus dolarów z miasta wydaje się całkowicie normalnym zjawiskiem.
Na przykładzie Detroit widzimy też wyraźnie do czego prowadzi nieograniczona opieka społeczna.
Najpierw Wielka Trójka a potem inne zakłady i miasto Detroit obiecały zbyt dużo. Niemożliwym jest pozbawienie człowieka praw nabytych, ale też nie ma możliwości aby jeden pracownik utrzymywał niemal czterech emerytów. To musiało doprowadzić do katastrofy i skończyć się finansową tragedią. Rząd Federalny w ramach programu socjalnego dla Detroit płacił za mieszkania oraz stworzył system dopłat na każde dziecko, co niejako przy okazji wpędziło cale pokolenia w strukturalne bezrobocie, poszukiwanie pracy stało się bowiem bezzasadne. Mieszkania socjalne, dopłaty na dzieci i dziesiątki innych form „pomocy” wykluczyły z rynku pracy setki tysięcy robotników. Oni już nigdy nie pójdą do pracy, nie maja takiej potrzeby, ani takiego zamiaru, a teraz ich potomkowie już zwyczajnie nie wiedza co to praca.
Pomoc dla dzieci doprowadziła do tego że w 1997 r z 16.729 noworodków 13.574 to dzieci czarne, gdzie 71% pochodzi z rodzin bez małżeństwa. To efekt polityki prorodzinnej, która sprawiła, że pomoc dla dzieci stała się pomocą dla rodziców i tak pozostających pod opieką Rządu.
Programy Lyndon B. Johnson’a wyciągania czarnych z biedy spowodowały, że w 1997 roku 47% czarnych było analfabetami, ledwie 50% skończyło podstawówkę, 72% było bezrobotnych a 60% miało już przeszłość kryminalną. Taki smutny koniec dla potężnego miasta, które dziś jest mniejsze od Łodzi, przygotowali lewicowi inżynierowie socjalni. Detroit jest modelowym przykładem, jak fatalne skutki może mieć zbyt duża rola związków zawodowych. Napływ ogromnej liczby niewykwalifikowanych i słabo wykształconych pracowników spowodował reakcje związków zawodowych. Wywalczyły one o wysokie płace minimalne oraz gwarancje zatrudnienia. Po jakimś czasie doprowadziło to już do sytuacji, że pracownicy General Motors zarabiali średnio trzy razy więcej, niż wynosiła średnia płaca w stanie Michigan w sektorze prywatnym, co z kolei wpłynęło, że produkcja samochodów była coraz bardziej nieopłacalna. Wysokie płace minimalne spowodowały, że nikt nie chciał zatrudniać ludzi, których produktywność była niższa od najniższej stawki. Wypchnięci z rynku pracy młodzi ludzie otrzymali od państwa pomoc socjalną. Ci z kolei mając wiele wolnego czasu i poczucie społecznego wykluczenia popadali często w konflikty z prawem.
A PiS sie chwali ze wymyslil pincet+ i mieszkanie+ a to w USA od 70 lat.