PARTIA SPRAWIEDLIWOŚCI I ROZWOJU CZYLI DIABELSKI SZEŚCIOPAK
Turecki wzorzec suwerenności i sprawnego rządu
Kolejny wzorzec suwerenności, obrony niepodległości i sprawnej patriotycznej władzy objawia swoje prawdziwe oblicze. Skala, stopień przygotowania oraz tempo wprowadzania czystek i aresztowań wśród sędziów, prokuratorów, nauczycieli i opozycji demokratycznej zmusza do myślenia. Zamach został błyskawicznie zdławiony. Głównym „beneficjentem” zamachu jest prezydent Turcji. Wiele poszlak wskazuje na to, że służby specjalne bardzo dokładnie wiedziały o zamachu lub wręcz go inspirowały. Różnica jest nieistotna, bo doszło do niego za ich wiedzą i zgodą. Dlatego zasadne jest twierdzenie, że prezydent Turcji był zainteresowany, by się zdarzył. Już po 3-ch dniach dobrze widać, że to władza była zainteresowana w tym zamachu stanu, bo stał się on usprawiedliwieniem do dokonania „dobrych zmian”. Obezwładniana jest władza sądownicza, prokuratura i media. Demolowana jest edukacja i szkolnictwo. To kolejna lekcja, do czego może doprowadzić polityka PiS.
Historia współczesnej Turcji zaczyna się na początku XX wieku, podobnie jak Polski. Pierwszym prezydentem był Mustafa Kemal, nazywany popularnie Atatürkiem. Budując fundamenty nowoczesnej organizacji Państwa, od samego początku dbał o świeckość państwa. Świadom, że ostoją konserwatywnej ciemnoty i zacofania są organizacje religijne, dbałość o świeckość państwa powierzył realnej sile, która mogła się im przeciwstawić – czyli armii. To armia przez całą drugą połowę XX wieku ochraniała demokrację i świeckość przed naporem ciemnoty i zacofania.
Obecny rząd Turcji został wybrany demokratycznie. Wybrany demokratycznie prezydent R. Erdogan był wskazywany przez Kaczyńskiego jako wzór prawdziwego obrońcy suwerenności. Popatrzmy jak wygląda kilkanaście lat budowy tej suwerenności i sprawnego państwa. Swoje credo polityczne wyraził już w 1997 cytując w przemówieniu fragment poematu Ziyi Gokalpa:
„Meczety są naszymi koszarami. Minarety są naszymi bagnetami. Kopuły są naszymi hełmami. Wierni są naszymi żołnierzami. (…) Nikt nie zdoła uciszyć wołania na modlitwę. Położymy kres rasizmowi w Turcji. Nigdy nas nie zdławią. Nawet gdy otworzą się niebiosa i ziemia, nawet gdy zaleją nas wody i wulkany, nigdy nie zawrócimy z naszej drogi. Moim oparciem jest islam. Gdybym nie mógł o nim mówić, po cóż miałbym żyć?”
Konsekwentnie propaguje i uzasadnia nienawiść na tle religijnym. Wprowadził zasady i język religii do polityki. Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii.
Islamista z wykształcenia, w całym swym życiu politycznym prowadzi działania, które rozbrajają mechanizmy chroniące demokrację i świeckość. Jego program działań jest identyczny z programem PiS. Jego partia również nazywa się podobnie – Partia Sprawiedliwości i Rozwoju. Program Erdogana to proces sześciu reform, którego elementy są nam dobrze znane:
- walka z trybunałem konstytucyjnym,
- ograniczanie zasięgu i swobody działania wolnych mediów,
- podporządkowanie sądów i prokuratury władzy wykonawczej,
- zwiększanie obecności religii w szkołach i zwiększanie obecności religii w polityce,
- odejście od zasad poprawności politycznej (to otwiera m.in. możliwość propagowania nienawiści na tle etnicznym i religijnym)
- wprowadzanie religii do armii, wzmacnianie jej siły i ideologicznego charakteru.
Właściwie „reformy” Erdogana są takie same jak pisowskie. Wszystko to dzieje się pod hasłami budowy sprawnego zarządzania, wzmacniania suwerenności, tożsamości ideowo-religijnej narodu i walki z korupcją. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że to droga do dyktatury. Turcja nie przystąpiła do UE bo nie chciała wprowadzić reform ograniczających „suwerenność” kraju.
Na każdą próbę obrony demokracji, która była podejmowana przez światłą część społeczeństwa, władza mobilizowała tłumy zwolenników. Erdogan ma to przećwiczone, dlatego dzisiaj może tak sprawnie organizować „obronę legalnej władzy” w masowych demonstracjach. Zaczynają one przypominać te z Iranu po rewolucji islamskiej. To są przedśmiertne konwulsje demokracji w Turcji.
W Polsce również mamy do czynienia z procesem sześciu reform. Czy ta „diabelska szóstka” prowadzi nas do dyktatury i wyjścia UE?